Jej nazwy – banker lamp, lampa bankiera, bankierka, czy też oryginalne miano – Emeralite, mogą Wam nic nie powiedzieć. Jednak zdjęcie, albo choćby wspomnienie o tym, że ma zielony klosz, powinno przywołać ją z pamięci. Na przykład w skojarzeniu z jednym z amerykańskich filmów…

 Wyobraźmy sobie, że oto znaleźliśmy się w dostojnym, eleganckim wnętrzu z połowy XX wieku. Bibliotece szacownej amerykańskiej uczelni. Gabinecie prawnika. Pomieszczeniu, w którym rezyduje dyrektor banku. Królują w nim ciężkie, ciemne meble, żłobione półki pełne zakurzonych książek, miękkie dywany. Rozłożone na dębowym biurku dokumenty wydobywa z półmroku łagodne, szmaragdowe światło lampki. Kultowej lampki, której historia rozpoczęła się 11 maja 1909 roku.

 

Tego dnia niejaki Harrison D. McFaddin opatentował swój projekt. Wymyślonej przez siebie biurkowej lampce nadał nazwę „Emeralite” (od zbitki angielskich wyrazów „emerald” czyli szmaragd oraz „light”, co oznacza światło). Zaproponowane przez McFaddina miano się nie przyjęło, jednak jego pomysł na idealne oświetlenie biurka – jak najbardziej.

Co takiego ma w sobie bankerka, że jej oldschoolowy urok wciąż nie przemija? Jest elegancka, to fakt. Stylowa. Jednak przede wszystkim wciąż spełnia swoją rolę. Emituje kojące dla oczu światło. Ruchome ramię lampki pozwala ustawić jego snop jak najwygodniej dla korzystajacego. Spojrzenie na zielony klosz pozytywnie, uspokajająco działa na nasz umysł i psychikę podczas długich godzin pracy. Wyciszenie w bibliotece jest korzystne, co dopiero w domu maklerskim, czy gabinecie bankiera 😉

Oryginalnej Emeralite szukać dziś należy w antykwariatach i sklepach ze starzyzną. Jednak wciąż produkowane są biurkowe lampki nawiązujące do projektu McFaddina. Z obowiązkową ciężką podstawką w złotym kolorze, kultowym łańcuszkiem do włączania i oczywiście – barwionym na zielono szklanym kloszem.

Bankierkę znajdziecie także w e-sklepie immag. Czeka na Was pod tym linkiem >>