Salon z tysiąca i jednej nocy [styl orientalny]
Wnętrza w stylu orientalnym są wyjątkowe. Bogate w kolory, kształty i zapachy. Miękkość poduszek i kotar, szlachetność materiałów, łagodne światło, migotanie – oto niezbędne składowe egzotycznego salonu.
Kierunek Orient, czyli?
Zacznijmy od wyjaśnienia, co potocznie określamy mianem „stylu orientalnego/egzotycznego”. W pierwszym skojarzeniu na myśl przychodzi marokański suk (bazar), indyjska ulica i może jeszcze buddyjska światynia w Tybecie. To dobre kierunki, choć przecież nietożsame – różne miejsca świata, inne kultury i religie, a co za tym idzie nieco odmienne cechy charakterystyczne wnętrzarstwa. Jednak w każdym przypadku będzie to „Wschód”, coraz częściej także wymarzone podróżnicze destynacje.
Jeśli chodzi o przemycanie Orientu do europejskich domów, utarło się traktować go wspólnie, tworząc w pomieszczeniach swoistą mieszankę indyjsko-arabsko-dalekowschodnią. Salony, czy gabinety urządzane ściśle według założeń konkretnego egzotycznego stylu to rzadkość. I nie ma w tym niczego złego, ani niepoprawnego. Różnorodne „style orientalne” łączy bowiem kilka powtarzalncyh cech.
Barwy, meble, tkaniny i dodatki
Orient kocha kolor! We wnętrzu urządzonym według założeń stylu egzotycznego, kolory muszą być intensywne, żywe, wręcz gorące. Czerwień, pomarańcz, odcienie żółci to podstawa, która może pojawić się na podłodze i ścianie jako barwa bazowa lub w dodatkach (dywan!), na tkaninach obiciowych, poduszkach, zasłonach i obrusach. Do tego często i chętnie mocny róż, czasem farbkowy błękit, zielenie. Otomany, poduchy, kotary są obowiązkowe, im więcej miękkości, tym bardziej „pałacowo”, komfortowo i tajemniczo. I o to chodzi! Skoro kolory, to i wzory. Różnorodne, ale zawsze kunsztowne, rzeźbione w drewnie ciężkich, ciemnych mebli, haftowane złotą nicią na materiałach, okalające ramą otwierane ścienne lustra, malowane na skrzyneczkach, figurkach i misach. Osnute sączącym się wolno dymem z kadzidełek i przesiąkniete aromatem kominków podgrzewających zmysłowe olejki… Mhm, można się rozmarzyć!
Co za dużo to niezdrowo, czyli egzotyka w detalu
Salon urządzony w 100% w stylu orientalnym nie jest dla każdego. Trzeba naprawdę kochać mocne barwy i swego rodzaju przesyt dodatków, by czuć się w nim w pełni komfortowo. Feeria kolorów, zapachów i innych doznań zmysłowych może okazać się w dłuższym kontakcie męcząca. Do tego to, co właściwie wygląda w intensywnym słońcu południa, niekoniecznie będzie prezentowało się równie imponująco w domach północy. Zamiast seraju pojawi się kicz. Urządzenie kompletnego, wysmakowanego wnętrza a’la Orient nie jest proste, wymaga uważnosci i doświadczenia. Rozwiązaniem kompromisowym będzie stopniowe doposażanie pomieszczenia odpowiednimi dodatkami. Wbrew pozorom, by poczuć klimat egzotyki we własnym salonie, czy kuchni, nie trzeba od razu dokonywać gruntownego remontu. Wystarczy kilka drobiazgów – tu lampa z kolorowych szkiełek, tam poducha, barwny kilim na ścianie – i już chłodne polskie mieszkanie nabierze ciepła.
PS – zresztą dodatki inspirowane egzotyką zawsze stanowią świetne przełamanie stylu skandynawskiego, czy loftowego 🙂